Szukaj na tym blogu

niedziela, 27 listopada 2016

Wywiad - Pies do zadań specjalnych

Kolejna część serii "Ludzie i ich niezwykłe pasje związane ze zwierzętami"
Poznajcie Dorotę, która wraz ze swoim psem jest ochotnikiem w jednostce poszukiwawczo- ratowniczej OSP JRS Wrocław.

1. Jak to się u Was zaczęło?

Dorota: Zaczęło się od tego, że chcieliśmy mieć psa, a ponieważ miał to być pies łagodny, taki do dzieci to zdecydowaliśmy,  że będzie to Golden.  Szukając Goldena natrafiłem na flaty i stwierdziłam  że to będzie mój pies. A ponieważ wczytując się w cechy rasy dowiedziałam się że ten pies powinien pracować to zaczęłam szukać dziedziny,  i natrafiłem na informacje o jednostce poszukiwawczo- ratowniczej. Przeszliśmy wstępne testy i zaczęliśmy szkolenie w OSP JRS Wrocław

2. Jakie cechy musi mieć pies do zadań specjalnych?


Dorota: Heh, nasze psy muszą być przyjazne dla ludzi, nie wykazywać cech agresywnych, być samodzielne a jednocześnie umieć współpracować z przewodnikiem.  Do tego nie powinny być lękliwe konieczne jest by łatwo wracały do równowagi. Ważne są też cechy przewodnika, trzeba pamiętać że wyjazd na akcje wiąże się z kilku, czasem kilkunastogodzinnym przemierzaniem chaszczy często po nocy, a następnego dnia czeka nas praca, bo wszyscy jesteśmy ochotnikami i każdy z nas pracuje gdzieś.

3. Czym różni się pies tropiący od psa ratownika?

Dorota: Właściwe pytanie powinno brzmieć czym się różni pies tropiący od psa pracującego górnym wiatrem. Pies ratowniczy może się posługiwać obiema tymi technikami (tak jest np. W Norwegii) w Polsce psy ratownicze pracują głównie górnym wiatrem, czyli nie idą bezpośrednio po tropie, ale wyszukują każdą żywa osobę znajdująca się na terenie poszukiwań.  Po tym jak pies wejdzie w tzw stożek zapachowy, lokalizację jego źródło,  którym jest osoba poszkodowana.

4. Czy pies może być jednocześnie tropiący i ratownik?

Dorota: Tą kwestie wyjaśniłem powyżej,  są to dwa niezależne sposoby pracy węchowej i mogą się uzupełniać,  aczkolwiek w Polsce mało jest psów i tropiący i poszukujących górnym wiatrem.

5. Jakiego Ty masz psa, co potrafi?

Dorota: Heh, chwilowo mój obecny pies jest w trakcie szkolenia. Ma dopiero 7 miesięcy.  Mój starszy pies, którego pożegnaliśmy dwa tygodnie temu był certyfikowanym psem ratowniczym specjalności terenowej (jest jeszcze gruzowiskowa) ale już od kilku lat nie pracował, był na psiej emeryturze.

6. Jak wygląda życie codzienne z psem ratownikiem?

Dorota: Myślę,  że z każdym psem trochę inaczej. Ale na pewno trenujemy razem z innym członkami grupy 3x w tygodniu, poza tym często mamy manewry lub ćwiczenia wyjazdowe.  Do tego ćwiczymy poruszanie się po przeszkodach (drabiny, kładki,  ruchome podłoża) oraz posłuszeństwo użytkowe. A poza tym mój pies był domowym pieszczochem,  lubił biegać za piłką,  kąpać się w wodzie, spacery po górach...

7. Opowiedz w jakich akcjach braliście udział.

Dorota: Braliśmy udział w akcjach terenowych. Czyli poszukiwaniem osób zaginionych na terenie trudno dostępnym.

8. Czy któraś zapadła Ci najbardziej w pamięci?

Dorota: Właściwie to nie, tzn. Kilka pamiętam  ale byłam tam wtedy bez psa. Bo my jako przewodnicy jeśli nasze psy nie mają uprawnień,  lub tak jak mój zostały już wycofane z pracy nadal jeździmy na akcje, ponieważ zespół poszukiwawczy w terenie składa się z przewodnika, psa oraz nawigatora,  którzy otrzymują konkretny sektor do przeszukania.

Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w okół nas są psy, które ratują ludzkie życie. Wyglądają zwyczajnie, bawią się, szczekają ale gdy zostają wezwane do pracy, stają się maksymalnie skupione na zadaniu i przewodniku.

Jeśli zainteresował Was ten temat zerknijcie na stronę www.psyratownicze.pl 

Na pytania odpowiadała:
Dorota Adamek-Nowak
Lekarz, Strażak, Przewodnik psa
  • Ukończone szkolenie podstawowe strażaków-ratowników OSP
  • Ukończone warsztaty szkoleniowe dla przewodników psów ratowniczych w WSSGR w Nowym Sączu SAPSP w Krakowie

Pies: SIGMA
Rasa: Flat Coated Retriever
Data ur.: 26-04-2016
Imię rod.:Compendio In your eyes

niedziela, 20 listopada 2016

Jak to jest z tym odrobaczaniem kota

Jak przygotować próbkę kału
Maluchy urosły
Jak niektórzy z Was wiedzą mam u siebie dwa małe urwisy. Tu możecie o nich więcej przeczytać http://blog.kocimietka.pl/2016/08/fopki.html Kociaki przez dłuższy czas walczyły z biegunkami. Zostały odrobaczone profilaktycznie w fundacji i potem ja je odrobaczałam drugi raz. Jakiś czas po kolejnym odrobaczeniu problem z biegunkami powrócił. Konsultowałam się w dwoma lekarzami bo jeden zaordynował na dzień dobry antybiotyk i zalecił karmę weterynaryjną gastro. Moje podejście do karm napchanych kukurydzą i odpadami jest ogólnie znane i nie zastosowałam się do zmiany karmy. Niestety po kilku dniach antybiotyku i poprawy problem z kupą powrócił więc udała się do innego weterynarza, który chciał ponownie kotom podać antybiotyk. Stwierdziłam, że nie będę w ciemno truła kotów kolejnym antybiotykiem i zaczęłam sama główkować. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to podałam probiotyk dedykowany kotom a nie ogólnie zwierzętom. Była to Fortiflora Feline (probiotyk, który w składzie ma kwas mlekowy, niezbędny w układzie pokarmowym kota) większość probiotyków kocio/psich nie ma tego najważniejszego składnika bo dla psów jest on nie wskazany. Kolejna rzecz to postanowiłam zbadać kal kociaków na obecność pasożytów. Weterynarze co prawda pytali o odrobaczenie i o preparat zastosowany ale nikt nie wpadł na pomysł zbadanie kału.

Dlaczego jest to tak ważne?
Na rynku jest wiele środków zabijających endopasożyty. Maluchy zostały odrobaczone ale jak się okazało w ich organiźmie grasował tasiemiec, którego podane tabletki nie zabiły.
Niestety nie ma środka uniwersalnego, dobrego na każdy rodzaj pasożyta. To, co zabije z całą pewnością włosogłówkę, tęgoryjca w mniejszej dawce tylko osłabi. To co wybije kokcydia, czy giardię, nie zaszkodzi robakom obłym, ani płazińcom.
Podanie zaś kotu mieszanki środków na różne rodzaje pasożytów może mu bardzo poważnie zaszkodzić ponieważ środki te nie są obojętne dla zdrowia naszych kotów. Dlatego przed odrobaczaniem kotów warto jest zrobić badanie kału aby nie faszerować ich środkami których działanie jest toksyczne i czasem nie trafione.
Powyżej opisuję przypadek moich maluchów ale problem nietrafionego lub niepotrzebnego odrobaczania dotyczy wszystkich kotów. Po zlikwidowaniu tasiemca (widziałam go pod mikroskopem brr) problem z biegunkami ustał. Probiotyk ustabilizował układ pokarmowy a żadne antybiotyki nie były potrzebne.

WAŻNE!
Odrobaczanie "profilaktyczne" w ciemno może zaszkodzić waszym kotom. Dlatego należy badać kał, przed podaniem kotu tabletki i jeśli jest taka potrzeba podać środek na ujawnionego pasożyta.

 Jak przygotować próbki do badania kału, co należy zrobić przed takim badaniem:

Najpierw trzeba poszukać w okolicy gabinetu, który może wykonać badanie kału
Kiedy już wybierzemy gabinet, musimy się przygotować do tego badania.
1. Gdy kot nie ma biegunki:
  • Trzeba kupić 3 pojemniczki na kał. Pojemniki na próbki kału możemy zakupić w każdej aptece lub w gabinecie weterynaryjnym. Często gabinet udostępni nam pojemniczki w ramach przyszłego badania.
  • Próbki pobieramy przez 3 kolejne dni. Nie musi tego kału być dużo ale zbieramy kupy świeże. Jeśli mamy więcej niż 1 kota nie musimy pobierać próbek od konkretnego zwierzaka, jeśli jeden ma robaki, mają go wszystkie.
  • Próbki przechowujemy w lodówce a po 3 pobraniu zanosimy do badania.
2. Jeśli chcemy wykonać badanie w celu wykrycia rzęsistka, lamblii czy innego pierwotniaka próbka musi być natychmiast zaniesiona do badania, najlepiej jeszcze ciepła (takiej próbki nie wkładamy do lodówki, zanosimy w przeciągu 30 minut bo inaczej te maleńkie organizmy wyschną i nie będzie ich widać).
3. Jeśli kot ma biegunkę próbkę można wykonać na miejscu jako wymaz.

Odrobaczanie wykonuje się także ok tydzień przed każdym zaplanowanym szczepieniem. Nie odrobaczajcie w ciemno, róbcie próbki. Małe kocięta powinny być odrobaczane regularnie do 6 miesiąca życia, zróbcie próbkę czy odrobaczanie jest potrzebne! Koty nie wychodzące odrobacza się profilaktycznie co 6 miesięcy bo robactwo możemy przynieść do domu na butach. Zróbcie próbkę bo może nie ma takiej potrzeby! Koty wychodzące powinny być odrobaczane co 3 miesiące one bardziej są narażone na pasożyty ale wcale nie muszą ich mieć. Zanim podacie toksyczną tabletkę czy krople, zbadajcie kał!


wtorek, 15 listopada 2016

Wywiad - Hodowla kotów rasy Korat

Przedstawiam Wam pierwszy artykuł a raczej wywiad z cyklu: "Ludzie i ich niezwykłe pasje związane ze zwierzętami".

W dzisiejszym poście poznacie Ewelinę hodowcę rasowych kotów, Koratów. Jest wiele hodowli i znam wielu hodowców i zapewne zapytacie dlaczego wybrałam akurat tą rasę. Odpowiedź jest prosta. Koraty mnie urzekły. Ich zachowanie, ich wygląd i chyba także to iż to bardzo mało znana i popularna rasa kotów w Polsce.
Kilka słów o rasie.
Koraty pochodzą z Tajlandji, występują wyłącznie w kolorze srebrno-niebieskim.Ich oczy w wieku ok 2 lat zmieniają się na kolor intensywnej zieleni. Koraty osiągają wagę 3 kg i dzięki temu wyglądają ciągle jak małe kociaki, tak też się zachowują. Są bardzo towarzyskie, gadatliwe ale i charakterne. Uwielbiają ruch i życie na "wysokościach". W dotyku są miękkie i delikatne. W zasadzie są pozbawione chorób genetycznych (wyjątkiem jest gangliozydoza ale dzięki bardzo rygorystycznym zasadom prowadzenia hodowli, nie spotyka się już kotów obciążonych tą chorobą) i odporne na wiele typowych chorób kocich.

O rozmowę poprosiłam Ewelinę właścicielkę hodowli Sezerp*PL

1. Jak to się stało, że postanowiłaś prowadzić hodowlę? 


Kot rasy KoratEwelina: Nie planowałam tego. Kiedy zapragnęłam mieć korata, byłam przekonana, że będzie to kot wykastrowany, chciałam jednak brać z nim udział w wystawach.
Nie było łatwo znaleźć kota tej rasy do kupienia. Kiedy zaczęłam się nimi interesować, nie było ich w ogóle w Polsce. Wysłałam mnóstwo maili do zagranicznych hodowli, które znalazłam w Internecie, ale nikt mi nie odpisał. Kiedy pojechałam na wystawę kotów z dachowcem, była tam sędzina z Włoch - Donatella Mastrangelo, która hodowała te koty. Ona dała mi namiary na grupę dyskusyjną, gdzie można było zarejestrować się tylko z polecenia.
Dopiero, gdy tam trafiłam, napisałam o sobie, że szukam korata, napisał do mnie hodowca z Oslo, że sprzeda mi koty, pod 2 warunkami: wezmę dwa i przylecę po nie sama. Oczywiście nie było to dla mnie problemem, więc zabukowałam bilety i czekałam na datę odbioru. W dniu przylotu, kiedy odnaleźliśmy dom hodowcy (był środek nocy), weszliśmy, usiedliśmy i wtedy on zapytał: "Będziesz je hodować?" Odpowiedziałam, że myślałam o tym, ale że nie. Na co usłyszałam "Ty będziesz je hodować". I tak się zaczęło...

2. Dlaczego akurat ta rasa kotów?

Ewelina: Mój kot rasowy miał być niebieski. Bo tego koloru był mój pierwszy dachowiec, który umarł mając rok. Szukałam w Internecie kotów w tym kolorze. Wyskoczyły oczywiście brytyjczyki, kartuzy i rosyjskie. Brytyjczyk był dla mnie "za gruby" i zbyt pospolity, bardzo poważnie myślałam o kartuzie, ale finalnie nie podjęłam decyzji by go mieć. Napisałam też do hodowli kotów rosyjskich, że chciałabym takiego kota, i czy mogłabym przyjechać obejrzeć koty itp. Niestety, dostałam odpowiedź, że obejrzeć koty mogę na wystawie, a do hodowli przyjechać dopiero po kota, co mnie bardzo zraziło. Zobaczyłam korata i przepadłam...

3. Jak wygląda Wasze życie codzienna ze stadem rozbrykanych kotów?

Ewelina: Jest bardzo wesoło. Aktualnie w domu mam 4 koraty - kastratka NW, SP Dongalas Glitne, DSM, jej siostra, kotka hodowlana IC Dongalas Gjevjon, kotka hodowlana NW SC FI*TINY Tina Turner DSM, DVM, córka Gjevjon, dorastająca panienka Gaya Sezerp*PL JW i 2 dachowce - niebieski Tiger i szylkretowa Murziłka. Koty dogadują się w miarę dobrze, oczywiście miewają gorsze i lepsze dni. 
Nigdy nie pozwolą nam się nudzić, zawsze coś wymyślą, żebyśmy mieli zajęcie.
Są niesamowicie towarzyskie, wszystko robią z nami. Są przy nas przy absolutnie każdej czynności i czasem to przeszkadza....
Ale z drugiej strony, jak gdzieś wyjeżdżam, to mi tego strasznie brakuje :) Każde z nich ma kompletnie inny temperament i charakter, ale każde jest tak samo wspaniałe. 
Kot korat
Koraty świetnie dostosowują się do naszego harmonogramu dnia. Śpią z nami aż zadzwoni budzik - rzadko kiedy wstają wcześniej. Kiedy nas nie ma, przesypiają ten czas, budzą się około pół godziny przed naszym przyjściem. Jak wchodzimy do domu, to zaczyna się totalna głupawka. Bieganie, zabawy, skoki. Kiedy łapiemy chwilę oddechu i siadamy wieczorem do komputerów/telewizora - ładują się nam na kolana, pod bluzy i jest czas na tulaski. Przed samym położeniem się spać znów włącza się głupawka. A kiedy gaśnie światło, ładują nam się pod kołdry.

4. Czy hodowla to Twoje jedyne zajęcie czy pracujesz/pracujecie zawodowo?

Ewelina: Zarówno ja jak i mój narzeczony pracujemy zawodowo, hodowla to nasz czas wolny :)

5. Czy bywacie na kocich wystawach?

Ewelina: Tak, jeżdżę z kotami bardzo dużo i często. Koraty uwielbiają nowe miejsca i bycie w centrum zainteresowania.

6. Czy Wasze koty zdobyły jakieś nagrody?

Ewelina: Tak! Nieskromnie powiem, że mnóstwo. Bardzo długo, by zajęło wymieniać wszystkie, ale nie raz wróciliśmy z nagrodą Best of Best z wystawy!

7. Czy ciężko rozstać się z kotem, który odchodzi do nowego domu?

Ewelina: Bardzo. Z każdym. Za każdym razem bardzo to przeżywam. I choć wybieram najlepsze domy, to i tak się martwię. A potem nowy opiekun przysyła zdjęcie wyluzowanego kociaka i zdaje sobie sprawę, że kociak ma w nosie to, że mnie już nie ma bo on ma teraz nowy dom i ważniejsze rzeczy na głowie.

8. Utrzymujecie kontakt z osobami, które kupiły koty?

Ewelina: Tak, mam kontakt ze wszystkimi nowymi opiekunami moich kociąt. Wszyscy stali się naszymi dobrymi znajomymi i bardzo często rozmawiamy ze sobą nie tylko o kotach ;)

9. Czy zapamiętałaś szczególnie, któregoś kota?

Ewelina: Każdy jest szczególny. Bo każdy zrobi podczas bycia u nas coś, za co zostaje szczególnie zapamiętany. Na przykład kociak Cud jako jedyny ze wszystkich kociąt, jakie miałam, mył się tak głośno, że było to słychać przez zamknięte drzwi. Mogłabym wymienić wyjątkowe cechy każdego z kociąt. I nie znajdziemy dwóch takich samych.

10. Opowiesz jakąś anegdotę z kociego życia?

Ewelina: Mieszkamy na wsi, a największy balkon z naszego domu jest idealnie widoczny z głównej drogi. Na wiosnę zeszłego roku w końcu udało mi się znaleźć firmę, która nam ten kawał przestrzeni osiatkowała i tak powstało bezpieczne miejsce na świeżym powietrzu dla kotów.
Wracam któregoś dnia z pracy, a mama mówi:

Mama: Wiesz... Spotkałam sąsiada. Pytał, czy mamy orła.
Ja: Słucham?
Mama: no bo mamy siatkę na balkonie.

Bardzo dziękuję Ewelinie za odpowiedź na moje pytania a Was zachęcam do przyjrzenia się bliżej tej wspaniałej rasie kotów.