Szukaj na tym blogu

piątek, 23 września 2016

Jak przygotować kota do operacji

Prawie każdy opiekun kota zamartwia się, gdy kot musi przejść zabieg lub operację. Najczęściej są to zabiegi: kastracji lub sterylizacji, czy usuwania kamienia na zębach; niestety niekiedy zachodzi potrzeba wykonania bardziej skomplikowanych operacji. Jak poradzić sobie z tym problemem i dobrze przygotować kota do zabiegu? Do każdego warto przygotować się psychicznie i zgromadzić kilka przydatnych rzeczy.
Każda narkoza niesie ze sobą obciążenia organizmu i pewne ryzyko. Jeśli kot ma mieć znieczulenie ogólne lekarz powinien zbadać kondycję jego serca i zrobić ogólne badania krwi. 

Jeśli jesteśmy właścicielami kocurka i jest on przed zabiegiem kastracji, sprawa jest prosta. Zabieg wykonuje się pod narkozą, dlatego kot nie powinien jeść do 12. godzin przez zabiegiem.m. Miskę z wodą zabieramy na ok. 3 do 4. godzin przez operacją. Pełny żołądek uciska także przeponę, co utrudnia oddychanie Narkoza, którą dostaje zwierzę, po wybudzeniu może powodować trudne do skontrolowania wymioty. W ich trakcie zwierzak może zachłysnąć się treścią pokarmową. Po zabiegu należny kota pilnować przez kilka godzin, aby nie zrobił sobie krzywdy, chcąc się ukryć, próbując wskakiwać na meble czy drapak.
Rana po kastracji jest niewielka i nie wymaga dodatkowej pielęgnacji. Należy jedynie kontrolować, czy nie wdała się infekcja. Kot po kilku godzinach nabiera sił, staje na nogi i wraca mu apetyt.
Trudniejsza sprawa jest, gdy sprawujemy opiekę nad kotką. Zabieg jest poważniejszy, gdyż przy kastracji zastają usunięte narządy rodne kota i zwierzę musi się wygoić zarówno w środku jak i na zewnątrz. Kocica po zabiegu dochodzi do siebie dłużej niż kocur. Ból sprawia, że nie ma apetytu, dlatego warto przygotować dla niej ulubione kąski, najlepiej mokre i delikatne.
Powinniśmy zwracać uwagę na sposób wypróżniania się kotki. Zaparcia spowodują ból, który zniechęci do korzystania z kuwety, co może skomplikować rekonwalescencje. Przez pierwsze godziny kotka będzie sikała pod siebie (tu pomocne będą podkłady). Oczywiście procedura odstawienia misek z pokarmem jest taka sama, jak w wypadku kocurów.


Jeśli mamy jednego kota sprawa wydaje prostsza niż przy kilku kocich domownikach.

Jak przygotować kota do operacji.  

Co nam będzie potrzebne:
Designed by Kaboompics - Freepik.com
  1. Przede wszystkim poręczny transporter. Dostosowany do wielkości kota i taki, z którego delikatnie chorego zwierzaka wyjmiemy. Je łatwy do czyszczenia. Jeśli spełni te dwa wymogi, na pewno będzie również łatwy w czyszczeniu.

Gdybyśmy musieli przejść z zapakowanym kotem spory dystans lub przebyć drogę komunikacją miejską warto dobrać do środka ciepły koc lub specjalnie przystosowany ocieplacz na transporter. Kot po operacji będzie osłabione, może mieć podwyższoną temperaturę, dlatego dodatkowo należy zadbać, aby nie zmarzł.

2. Warto zaopatrzyć się w podkłady higieniczne. Czasem lecznice wydają kota bez nich, co w długiej trasie może skutkować zabrudzeniem transportera i zwierzaka. W domu także można kota położyć na podkładzie. Osłabione tuż po zabiegu zwierzę najprawdopodobniej przez kilka godzin będzie robiło pod siebie. Taki ochronny jednorazowy materiał zabezpieczy przestrzeń wokół kota i ułatwi systematyczne sprzątanie.

3. Warto zadbać również o to, aby kociak miał spokojne, bezpieczne i cieple miejsce do leżenia. Bywa, że kot zechce się ukryć, lecz nie możemy pozwolić mu na wejście w miejsce, z którego nie będziemy mogli go z łatwością wydostać. Może to być domek z kartonu, bądź specjalnie zakupiony materiałowy lub wiklinowy domek, do których w chłodne dopasujemy podgrzewany koc.

4. Kaftanik. Wiele kotów nie znosi kaftanika. Mówi się także o syndromie kaftanika, czyli dziwnym, apatycznym lub zwariowanym zachowaniu kota w kubraczku. Kot może w nim dziwnie chodzić, może nie ruszać się wcale, może zacząć biegać jak oszalały (jak mu siły pozwolą), może krzyczeć wniebogłosy. Jednak, gdy go zdejmujemy wszystkie objawy mijają. Najczęściej jednak kot po kilku godzinach przyzwyczaja się do kaftanika.

Jeśli kocica przechodzi zabieg kastracji, powinniśmy zapytać weterynarza, jaką metodą będzie robione cięcie. Często przy większych ranach przyda się kaftanik podwiązywany na grzbiecie, do mniejszych natomiast wystarczy kołnierz.

5. Jeśli zabieg jest poważny, a kot będzie przechodził dłuższą rekonwalescencję warto zadbać o kuwetę z niższym brzegiem, aby zwierzak mógł do niej spokojnie wejść. Częste podskakiwanie po zabiegu może utrudniać kotu wypróżnianie się.
6. Pamiętajmy także o przygaszonym świetle. Kot po narkozie ma rozszerzone źrenice i ostre światło będzie go raziło.

7. Kota od weterynarza należy odebrać w pełni wybudzonego. W domu będzie on jeszcze przysypiał, ale z lecznicy musimy go zabrać gdy otworzy oczy i będzie odpowiednio reagował.

8. Kotów nie należy kąpać przez 14 dni po zabiegu.

9. Warto również pamiętać, że po zabiegu zwierzak będzie potrzebował wzmożonej opieki i bliskości dającej mu poczucie bezpieczeństwa. Dlatego przede wszystkim potrzebujemy wolnego czasu, aby spokojnie móc zająć się kotem.


Wszystko zależy od charakteru kotów. Na początku chory kot będzie pachniał inaczej niż zwykle i, co może nie spodobać się pozostałym. Należy jednak pamiętać, że koty rozpoznają się nie tylko po zapachu, więc po chwili powinny rozpoznać rekonwalescenta.

Kot powinien mieć spokój, więc przez pierwsze godziny warto go odizolować. Potem obserwować zachowanie całek kociej grupy. Często koty potrafią współczuć choremu, podchodzą i liżą go, kładąc się obok, ogrzewając własnym ciałem; ale są i takie, które zachowują się agresywnie. Jeśli musimy kota zabezpieczyć, a nie mamy osobnego pomieszczenia, przyda się klatka kanelowa.


Jakie jeszcze czekają nas niespodzianki.


Zachowanie po narkozie.

Kot będzie zachowywał się jak pijany, może drżeć, wydawać dziwne dźwięki, wymiotować, ciągle przysypiać. Gdyby taki stan utrzymywał się bardzo długo lepiej skonsultować się z lekarzem.


Nie denerwujmy się, ponieważ koty bardzo dobrze wyczuwają nasze zdenerwowanie i same zaczynają zachowywać się nerwowo. Wiem, że to trudne, ale operację lepiej przeczekać w domu niż pod gabinetem weterynaryjnym. Cierpliwe czekanie na telefon od lekarza pozwoli zwierzęciu, weterynarzowi i nam spokojnie przetrwać ten trudny czas.

Po operacji nie bądźmy nadopiekuńczy. Nie należy brać kota na kolana, uporczywie głaskać, jeśli sam tego nie będzie chciał, nie należy także zmuszać go do jedzenia. Najlepiej dać mu dużo spokoju, ciszy, kontrolując co jakiś czas jego zachowanie, i co kilka godzin ranę. 

sobota, 17 września 2016

Testujemy nowości firmy Certech

Razem z moimi kotami przedstawiam Wam nowości wyprodukowane przez firmę Certech najlepszego w Polsce i nie tylko w Polsce producenta żwirków dla kotów. Dziś testuję dobrze znany Benek Corn Cat ale tym razem wersja Golden oraz całkowitą nowość ekskluzywną markę żwirku bentonitowego Canadian Cat.

Benek Corn Cat Golden
kukurydziany żwirek dla kotów benek

Kukurydziany żwirek dla kotów Benek cornJak wielu z Was wie uważam kukurydziany żwirek Benka za najlepszy żwirek na rynku. Zdania moich klientów są podzielone bo wiele osób uważa, że żwirek ten pyli dość mocno i przy ciemnych kaflach jest to uciążliwe. Mi ten problem nie przeszkadza bo wolę pył niż rozsypany żwir po całym domu. Firma Certech postanowiła udoskonalić swój produkt i wyprodukowała Benka Corn Cat Golden. Jest to nadal żwirek kukurydziany ale ma dużo większe granulki przypominające pellet. Żwirek jest w odróżnieniu od pelletu zbrylający. Można go usuwać drogą sanitarną lub kompostować. Na potrzeby testu napełniłam dwie kuwety nowym żwirkiem i po tygodniu używania podzielę się z Wami swoją opinią.
Zalety:
Żwirek nie roznosi się wcale, jest tak ciężki, że pozostaje w kuwecie.
Nie ma pyłu jak w wypadku zwykłego Corn Cat
Doskonale pochłania zapachy.
Jest wydajny, przy 3 kotach i 2 kuwetach w tydzień zużyłam pół opakowania 7l
Cena niższa niż podobny jakościowo Cats Best Gold



Wady:
Troszkę gorzej się zbryla niż Corn Cat naturalny, grudka jest bardziej paćkowata.
Moje 4 miesięczne maluchy nie przepadają za tym żwirkiem. Mam wrażenie, że granulki są dla nich za duże i bolą je łapki. Kocica zaakceptowała żwirek bez zarzutów.

Podsumowując, żwirek bardzo mi się podoba ale ze względu na maluchy będzie wsypany tylko do 1 kuwety z 4.

Żwirek jest pakowany w worek papierowy o pojemności 7l

żwirek dla kota bantonitowyCanadian Cat Unscented

Drugi żwirek jest bentonitowy. Bardzo drobny i delikatny, aksamitny wręcz. Moje maluchy go pokochały. Chwilkę po tym jak napełniłam kuwety (także 2), żwirek został przetestowany, rozgrzebany i zanieczyszczony. Maluchy mając do wyboru dwa rodzaje żwirku zdecydowanie wybierają ten bentonit. W porównaniu do Benka Compact i Benka Naturalnego żwirek zbryla się idealnie w zwarte grudki, nie rozsypujące się (grudka ze żwirku Naturalnego potrafi się rozlecieć na łopatce), nie przywiera do kuwety (przeszkadzało mi to w Benku Compact) ale niestety ma i wady bardzo się rozsypuje. Gdy kot intensywnie kopie żwirek fruwa w koło. Polecam go do kuwet z wysokim rantem lub zakrytych. Przy nasypywaniu i grzebaniu lekko pyli jak to bentonit. Nie polecam żwirku przy bardzo małych kociętach. Żwirek rozsypałam na pół do 2 dużych kuwet i po tygodniu jest go nadal sporo i w zasadzie nie trzeba go jeszcze wymieniać.
 Zalety:
Bardzo dobrze pochłania wilgoć
Bardzo dobrze się zbryla
Nie przywiera do kuwety
Bardzo dobrze pochłania zapachy
Jest miękki, naturalny koty to uwielbiają
Jest wydajny.
 Wady:
Rozsypuje się mocno przy intensywnym kopaniu
Trochę roznosi po za kuwetę
Lekko pyli przy nasypywaniu.
Nie można usuwać go w toalecie.
Cena, żwirek jest dużo droższy niż linia Benka


 Podsumowując. Ze względu na to iż koty zakochały się w tym żwirku i to iż idealnie pochłania zapachy zostaje w użytku w 3 kuwetach. Muszę jakoś przeżyć, że się rozsypuje. Powiem Wam iż od kiedy mam ten żwirek nie zdarzyło się aby któryś maluch zrobił siku po za kuwetą. One bardzo lubią w nim grzebać i tam się załatwiać.
 Żwirek jest pakowany w plastikowy worek o pojemności 10 l Testowany żwirek to Uniscented w sprzedaży są także wersje Baby Power oraz Lavender. Skład bentonit sodowy.

Oba żwirki kupicie w moim sklepie :)








W odpowiedzi na liczne pytania wrzucam dodatkowo porównanie wielkości żwirku CB Gold i Benek Golden

Żwirek dla kota porówanie

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Dlaczego kot męczy mysz przed zjedzeniem

Dlaczego kot męczy mysz przed zjedzeniem? …I inne mało znane ciekawostki o kotach

Pewnie nie raz widzieliście i zastanawialiście się, dlaczego kot, jak złapie mysz czy ptaka, to zanim go zje, meczy go aż zdobycz padnie z wysiłku? Z jednej strony jest to instynktowne zachowanie, gdyż kot nadal ma przyjemność z ponownego polowania na gryzonia, ale jest też inna przyczyna – ważniejsza. Męczona zdobyć stara się ocalić życie za wszelką cenę, a w jej mięśniach pod wpływem wysiłku wytwarza się dużo kwasu mlekowego. Ułatwia on trawienie mięsa i wspomaga naturalną florę bakteryjną przewodu pokarmowego kota. Tak naprawdę kot nie jest umyślnym sadystą, tylko przygotowuje swój posiłek tak, aby był bardziej pożywny.
Ciekawostką jest też fakt, iż koty często lubią oliwki w zalewie, która również jest zrobiona z kwasu mlekowego.

Kolejną ciekawostką jest to, iż nawet jak mysz czy ptak uratuje się z kocich pazurów i tak najczęściej jest skazany na śmierć. Powodem tego jest bakteria, która występuję w ślinie większości kotów. Ta bakteria to Pasteurella, wywołując apasterelozę. Jeśli zwierzę nie dostanie natychmiast leku, po 48 godzinach pada martwe. Niektórzy myślą, że odbierając kotu mysz lub ptaka i ratują mu życie, niestety jest to myślenie zwodnicze.
Inne mało znane ciekawostki o kotach…
  1. Dlaczego kot męczy myszyKolejna kocia bakteria to Bartonella wywołująca chorobę „Kociego pazura”. Znajduje się ona w odchodach pcheł, które dostają się pod pazury kota, gdy on się drapie. Z pazurów bezpośrednio przenosi się do rany. Często organizm sam poradzi sobie z zarażeniem po drapnięciu, ale jeśli jest osłabiony, infekcja może zakończyć się antybiotykoterapią.
  1. Koci nos jest odpowiednikiem ludzkich linii papilarnych.
    Każdy jest inny, niepowtarzalny.
  2. Jeśli myślicie, że danie kotu słodkiego ciastka sprawi mu przyjemność to jesteście w błędzie. Koty nie rozpoznają słodkiego smaku. Dla kota przyjemnym smakiem jest smak kwaśny. 
  3. Kocur niekastrowany wędruje w poszukiwaniu zdobyczy i kocicy w rui przez kilka kilometrów. Kot kastrowany trzyma się w odległości kilometra od domu. Dla kota po kastracji ważniejsze jest pilnowanie pełnej miski, niż podboje miłosne i walki o własny teren łowiecki. 
  4. >Koty nie widzą w całkowitej ciemności. Mitem jest przekonanie, iż kot widzi w ciemności. Aby widzieć, kot musi mieć źródło światła. Jeśli pomieszczenie jest pogrążone w ciemności kot nie widzi niczego. Może się jednak swobodnie poruszać w ciemności, bo ułatwiają mu to wibrysy, czyli kocie wąsy, brwi i małe włoski rosnące od spodu łapek.
  5. Kolorem, który kot widzi najlepiej jest szary, natomiast nie rozpoznaje koloru czerwonego. 
  6. Kotu do życia i prawidłowego rozwoju niezbędna jest witamina D. Koty wygrzewają się w słońcu , czerpiąc z niego witaminę D Jeśli jednak kot nie ma dostępu do słońca lub jest zimowa pora roku, powinno mu się suplementować ją w kropelkach. Źródłem witaminy D jest tran, a także olej z dzikiego łososia, np. firmy Gryzzli.
  7. Koty jedząc, poruszają szczęką w górę i w dół. Nie żują. Często połykają pokarm w całości. Kot zaczyna zjadać mysz od głowy i , kęs po kęsie pochłaniając ją w całości, gryząc kości. Gdy matka przyniesie zdobycz maluchy także zaczynają konsumpcję od głowy, wiedząc że bo mózg jest najbardziej cennym pokarmem. Bardzo często po zjedzonej myszy zostaje tylko żołądek, gdyż jest to najmniej ważna część posiłku.
Dorosły kot żyjący na wolności zjada ok. 10. myszy dziennie.

niedziela, 7 sierpnia 2016

Fopki

Fopki czyli podsumowanie trzech tygodni przebywania małych kociaków u mnie. Kuwetkowanie, problemy z rozwolnieniem, dokocenie czyli integracja maluchów z kotką rezydentką i zdjęcia kociaków, dużo zdjęć.

Zacznę jednak od początku moją opowieść. Ten kto śledzi mojego bloga wie, że jakiś czas temu pożegnałam mojego Świrusia, który przegrał z chorobą. Post o tym jak pogodzić się ze śmiercią ukochanego zwierzaka znajdziecie pod tym linkiem http://blog.kocimietka.pl/2016/06/jak-pogodzic-sie-ze-smiercia-zwierzaka.html. Moja kocica, która zawsze miała towarzystwo została sama więc postanowiłam się rozejrzeć za kolejnym kotem. Na początku chciałam spełnić moje marzenie o kocie rasowym. Odwiedziłam hodowlę kotów Rosyjski Niebieski ale niestety z kotkiem, który był do sprzedania nie poczułam więzi. Wiem, że to brzmi dziwnie, zobaczyć kota i w 5 minut poczuć do niego więź ale kot musi mieć to coś, nie wiem co...
Kociaki
Dzień po mojej wizycie u kociaków zadzwoniła do mnie znajoma z Fundacji FOP Wrocław z informacją, że mają mnóstwo kociaków do adopcji i abym ich odwiedziła to może u nich jakiegoś wybiorę. Jeszcze tego samego dnia pojechałam oglądać maluchy. To było to. Małe puchate kocie biedy. Kolejne kotki sierotki postanowiłam przygarnąć pod swój dach. Z synem wybraliśmy parkę maluszków bo doszłam do wniosku, że dwa kociaki to lepsze rozwiązanie niż jeden maluch dla mojej ponad trzy letniej kotki rezydentki Wandzi. Kociaki miały 3 tygodnie więc musiałam poczekać aby je zabrać do domu.

Po miesiącu uzbrojona w nowy transporter i torbę darów w postaci karmy dla Fundacji pojechałam po kotki. Tak, wiem, że kociaki powinny zostać jeszcze przy matce ale DT fundacji pękają w szwach i zabierając je zrobiłam miejsce na kolejne maluszki wyciągnięte z ciemnej piwnicy czy uratowane przed utopieniem. Maluszki szybko zaaklimatyzowały się w nowym domu. Do swojej dyspozycji dostały cały pokój. Ale niestety nie wszystko było tak kolorowe jak się wydaje. Maluchy razem czuły się raźniej ale jednak rozłąka z rodzeństwem i matką odbiła się na
Fopki, kociaki
ich zachowaniu. Mimo tego samego żwirku, kociaki zaczęły sikać po za kuwetą. Po dwóch dniach zaczął się także problem z luźną kupą. Pokój syna, który stał się ich pokojem przekształcił się w kocią kuwetę. Maluchy sikały gdzie popadło, podłoga, tapczan, drapak. Myślę, że przyczyną problemów z kuwetkowaniem był stres i biegunka. Kotkom kuweta zaczęła się kojarzyć z bólem. Udało mi się wyprowadzić kocurka i on już od jakiegoś czasu robi ładne twarde kupki, zaczął też ładnie korzystać z kuwetki. Z kociczką musiałam pojechać do weterynarza bo nic nie pomagało. Obecnie nadal dostaje leki ale widać poprawę. Ona niestety nadal sika po za kuwetą. dlatego postanowiłam drastycznie zmienić żwirek aby zatrzeć złe wspomnienia u małej. Do kuwetki zamiast żwirku kukurydzianego GreenCat wsypałam bentonitowy Benek Compakt. Udało się, zaczęła chodzić do kuwetki i już mniej sika po za. Po kilku dniach pobytu w moim domu zaczęłam także integrację maluchów z kocicą. Wskazówki jak przeprowadzić dokocenie z sukcesem znajdziecie w tym poście. http://blog.kocimietka.pl/2014/10/dokocenie.html Przeprowadziłam już kilka takich integracji. Często spotykam się z pytaniem ile trwa zanim koty się polubią, zaakceptują. Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na nie. Każdy kot jest inny i należy do każdego podejść indywidualnie.
Gdy zapoznawałam Wandzię ze Świrkiem po około dwóch tygodniach siadały obok siebie. Obecnie minęły już trzy tygodnie a Wandzia nadal nie do końca zaakceptowała maluchy. Pozwala im już siedzieć blisko na parapecie czy też w łóżku ale każdy kontakt oczy w oczy kończy się syczeniem, warczeniem i jej atakiem. Z każdym dniem jest coraz lepiej bo już kilka razy koty zjadły posiłek obok siebie ale są dni, że ona nie podejdzie nawet do miski w ich obecności i muszę dawać jej jeść w innym pomieszczeniu. Na początku wypuszczałam maluchy pod nadzorem na kilka minut, potem na godzinkę.
tak koty jadły 4 dni temu
Pozwalałam Wandzi wchodzić do ich pokoju i obwąchiwać wszystko. Muszę uważać na małą bo chwila nie uwagi i mam zasikaną pościel, buty lub kanapę :) Teraz maluchy biegają prawie cały dzień po domu. Pilnuję je i co jakiś czas zanoszę do kuwetki. Po domu mam rozstawione 4 kuwety. Mała chodzi jednak tylko do tej ze żwirkiem bentonitowym. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni bo nie jestem zwolennikiem bentonitu. Na noc maluchy nadal śpią w swoim pokoju. Mam nadzieję, że gdy definitywnie zażegnam problem z


Dokocenie
a tak wczoraj
luźną kupką u małej problem z sikaniem też się skończy. Kotki są radosne i bardzo żywiołowe. Jeśli ktoś myśli o adopcji takich maluszków to w Fundacji znajdziecie ich całe mnóstwo. A co z integracją z człowiekiem zapytacie. Na początku kociaki były lekko wycofane. Troszkę bały się dotyku i stojącej postaci. Teraz same pchają się na kolana, mruczą przy każdym dotyku. Fopek zaczyna wspinać się na mnie i robi baranki w czoło co jest oznaką uczucia u kota. Fopcia jest mniej ufna ale gdy przestanie dostawać zastrzyki szybko nadrobi zaległości. 
Podsumowując ostanie trzy tygodnie powiem Wam, że nie jest łatwo. Biorąc kotki pod swój dach trzeba liczyć się z różnymi konsekwencjami. Zasikane miejsca, problemy ze zdrowiem, problemy z opieką. Są wakacje i obecnie pisząc tego posta siedzę w domu na kanapie (maluchy śpią obok)
 a mój mąż z synem są na urlopie w Chorwacji. Nie chciałam maluchów zostawiać pod opieką obcych i wolałam zostać i sama się nimi zajmować. Podejmując się opieki nad jakimkolwiek zwierzęciem trzeba być odpowiedzialnym i świadomym.
Nie zanudzam Was już opowieściami. Pokażę Wam kilka zdjęć maluchów poniżej.

Drapak dla kota

Kot bawi się myszką

Kociaki małe

Kociaki

Kotek, integracja kotów